Kiedyś, sto lat temu, kiedy zaczynałem dopiero zajmować się recenzjami gier, byłem zły, kiedy trafiały mi się kiepskie tytuły, ale cóż, byłem żółtodziobem, więc dostawałem same „hity inaczej”. Kiedy w końcu mogłem już sobie wybierać gry, to odkryłem, że recenzowanie kiepskich tytułów jest proste i przyjemne. Można sobie trochę popuścić w tekście, a przecież pisanie…
